wtorek, 31 sierpnia 2010
"Zakochany Szekspir"
Jak wskazuje już tytuł, film opowiada o miłości Szekspira (Jospeh Fiennes). Wielki dramatopisarz jest w twórczym dołku, słowa go opuściły. Poznaje jednak piękną arystokratkę Violę (Gwyneth Paltrow) i zakochuje się w niej bez pamięci. Ten romans przynosi mu natchnienie i Szekspir pisze jedną ze swoich najbardziej znanych sztuk – „Romeo i Julię”.
Widziałam „Zakochanego Szekspira” w jakimś artykule o najbardziej niezasłużonych Oscarach. Czytałam opinie, że ze wszystkich nominowanych filmów w 1999 najmniej zasłużył na statuetkę. Nie mogę się w tej kwestii jasno wypowiedzieć, nie mogę się wykłócać, bo widziałam tylko „Życie jest piękne”, które akurat uwielbiam. I z tym filmem w moim osobistym rankingu „Zakochany Szekspir” zdecydowanie przegrywa. A jak jest w takim razie z obrazem Johna Maddena? Powiedziałabym, że to film po prostu dobry. Naprawdę dobry, świetnie zrealizowany, przemyślany w każdym szczególe i niewiarygodnie poprawny. Trudno mu zarzucić coś konkretnego. Historia jest zgrabna, świetnie opowiedziana i przykuwa wzrok widza do ekranu. Ogląda się świetnie i ze sporą przyjemnością.
Najlepszy film roku 1999 według Akademii ma jeszcze kilka innych, niekwestionowanych zalet: piękne kostiumy i wspaniałą scenografię, a także świetne aktorstwo. Josepha Fiennesa nie pamiętam z żadnej innej produkcji, ale niewątpliwie w „Zakochanym Szekspirze” umiejętnie i z wdziękiem wypełnił swoje zadanie. Do Gwyneth wciąż żywię jakąś niechęć, głównie za sprawą słodkiej jak lukier „Emmy”. Tutaj spodobała mi się o wiele bardziej, ale Oscara bym jej za tę rolę nie dała. Drugi plan również prezentuje się barwnie i interesująco – Geoffrey Rush, Colin Firth, czy Judi Dench moim zdaniem wypadli bardzo dobrze.
„Zakochany Szekspir” to świetnie zrobiona i pięknie opakowana bajka. Żadna Viola mogła nie istnieć, ale w końcu czegóż się nie robi dla filmu? Bo przecież lubimy oglądać historie wielkich miłości, często w kostiumie z danej epoki. Komedia romantyczna? Może tak, ale zakończenie stawia „Zakochanego Szekspira” w lepszym świetle. I jeśli przy tym jest to film tak udany, pełen wdzięku i okraszony humorem, to czemu nie? Nie jest to dzieło wybitne i może nie zasłużyło na Oscara w kategorii „Najlepszy film”. Ale przecież to nie umniejsza przyjemności oglądania.
Etykiety:
uczestnik - ultramaryna
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz